Trochę czasu mam, więc piszę. Wszystko u mnie zmienia się, jak w kalejdoskopie, czas pędzi jak szalony, brak chwil wytchnienia. Mogłabym narzekać na taki stan rzeczy, ale przyznam - podoba mi się to. W domu stałam się gościem, nie pamiętam kiedy jadłam normalny obiad, a nie odgrzewany naprędce. I kiedy ostatni raz było to wcześniej, niż o dwudziestej. W życiu nie zarwałam tylu nocy, przez pracę i szkołę, nauczyłam się funkcjonować normalnie po dwóch godzinach snu. Mam do napisania tyle sprawozdań, że nie wiem w co ręce włożyć. Ale lubię ten stan. Być może jest ciężko, jednak wyzwaniem jest dla mnie poradzić sobie w tej sytuacji. Mogę narzekać, że studia mnie wyczerpują kompletnie - ale polubiłam studiowanie, to samo dotyczy pracy, jest męcząca i stresująca, jednak cóż bym robiła, gdybym jej nie miała? A i z dobrodziejstwem inwentarza, zaczęło mi się coś dziać w życiu prywatnym. Pewna zasada się potwierdza - im mniej czasu masz, tym więcej osób zabiega o to, byś im go poświęcała. Wyglądam, niestety, już trochę marnie - styl życia wymusił zrzucenie kilogramów, na których nadmiar nie narzekałam. W efekcie odkąd rozpoczęłam pracę schudłam 7 kg ... chyba, bo przestałam się ważyć, przeraża mnie już wchodzenie na wagę. I żeby nie było JEM, ale mam na to bardzo mało czasu. Jak na wszystko zresztą.
Z przyczyn oczywistych sami widzicie dlaczego mam tu takie zaległości. Dlaczego przegapiłam, że blogowi stuknął roczek (22 listopada) i dlaczego tak rzadko się odzywam. Prawdę mówiąc, waham się (wahałam), czy nie zawiesić blogową działalność, zobaczymy.
też ostatnio nie mam czasu na nic. a co dopiero na bloga. ale po co go zawieszać? nigdzie nie podpisałaś żadnego kontraktu, że musisz pisać co 2 dni i odwiedzać wszystkich czytelników. to Twoje miejsce w sieci. jesteś tu, kiedy możesz. przynajmniej ja tak na to patrzę. to przywilej. nie obowiązek.
OdpowiedzUsuńwesołych świąt! (bo nie wiem, czy uda mi się to później napisać, też korzystam z wolnej chwili)
Mam dokładnie to samo :) też wszystko w biegu i na szybko ... nie ma czasu po dupie się po drapać - ale za to gdy przychodzi dzień wolnego mogę docenić wolny czas i się nim rozkoszować :)
OdpowiedzUsuńŚwięta są od tego, żeby odetchnąć. Odpocznij od świata i nabierz sił na dalszą walkę :)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście widzę, że się nie nudzisz... Cóż, życzę ci tylko żebyś chociaż w te świąteczne dni trochę odetchnęła i przytyła haha ;D
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że sobie ze wszystkim radzisz. Życzę Ci wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku. Na pewno też dasz radę sobie :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award. Pytania znajdziesz na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńDobrze, możesz zawiesić blogową działalność, ale musisz, MUSISZ pisać do mnie bezpośrednio co się u Ciebie dzieje! :* Ja też mam mnóstwo pracy, mnóstwo rzeczy do zrobienia i właściwie biegam wte i wewte, też nie mam kiedy zjeść, obiad= kolacja i to już o 17, a potem zaraz 20 się robi i nic nie jem, bo za późno. Ale wiesz co Ci powiem? Kocham ten pośpiech, bo nie ma czasu na patrzenie w tył i to jest dobre! A zasada "im mniej czasu mam, tym więcej osób chce się ze mną nim dzielić" sprawdza się w 100%. W takich sytuacjach przetrwają tylko te najważniejsze relacje! ;)
OdpowiedzUsuńA Ciebie nadal nie ma :( Zaglądam co jakiś czas sprawdzić, czy może znalazłaś chwilę, żeby skrobnąć słówko. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku :*
OdpowiedzUsuń