Jeśli wydawało mi się kiedykolwiek, że coś jest w życiu niemożliwe, naprawdę się myliłam i choć zawsze uważałam, że nie ma rzeczy niemożliwych, to wydawało mi się, iż może jednak są jakieś granice. Nie ma. Nie ma granic. WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ.
1. Idąc na zaoczne studia wiedziałam, że nikogo znajomego to ja raczej nie spotkam, bo moi rówieśnicy wybierali elitarne dzienne, a nie jakieś tam zaoczne. W dodatku towaroznawstwo, wtf - co to jest w ogóle? Nikt nie chce układać towaru w magazynie (a tak to niestety brzmi, jednak rzeczywistość ma z tym niewiele wspólnego). A tu co się okazało? Pierwsze zajęcia, a do sali wparowuje chłopak, z którym chodziłam do zerówki, tej samej klasy w podstawówce, jednego gimnazjum i liceum (ale różnych klas). Chłopak, który był w szóstej klasie podstawówki moją wielką miłością, rzekomo ze wzajemnością, ale się nie ułożyło i zaprzestaliśmy rozmawiania. Dlatego wielkim zdziwieniem było ujrzeć akurat jego - jest ostatnią osobą, której bym się spodziewała spotkać. Wychodząc z liceum myślałam: nooo, przynajmniej już go nie spotkam. Taaa...
2. Okazało się, że ten sam kierunek studiów, co ja wybrał kolega z gimnazjum - tyle, że on w systemie dziennym. Nie byłoby to dziwne, gdyby ów kolega nie był moją wielką miłością gimnazjalną dla odmiany. I że tak powiem, kontakty nam się odnowiły.
3. Przyszłam sobie na język angielski, kulturalnie szukałam miejsca i moje oczy zahaczyły o jakąś-znajomą-twarz-z-nie-mojego-kierunku, przy czym po bliższym przyjrzeniu się (jakiś metr) doszłam do wniosku, że w życiu sobie nie przypomnę, gdzie tę twarz widziałam. Po czym okazało się, przy okazji pytania kto-skąd-jest, że chłopak ten jest powiedzmy z mojej miejscowości (jak powiedział nazwę tej "mieściny" to udawałam, że wcale stamtąd nie jestem). Stwierdziłam, że pewnie dlatego twarz mi coś mówi. Jednak ostatnie zajęcia wyjaśniły, że chłopak ten ma identyczne nazwisko, jak ... pewna moja miłość z daaawnych lat. I chyba już wiem, dlaczego kojarzę twarz...
4. Sytuacja znów z angielskiego, kolega koło którego się przysiadłam ma identyczne nazwisko, jak ten kolega z punktu drugiego. Hmm... dziwne, prawda?
Może gdyby takich przypadków było dwa, to nie zwróciłabym uwagi, ale jako że jest ich ciut więcej, rzuciły mi się w oczy - i teraz mi powiedzcie, że życie nie jest niesamowite!
Hey - "Piersi ćwierć"
jest niesamowite :) ale ja zwróciłam uwagę na ilość miłości w Twoim życiu. z jednej strony zazdroszczę (umiejętności obdarzenia kogoś miłością), że tak dużo ich było. a z drugiej... chyba czekało Cię więcej rozczarowań, niż mogłabyś przypuścić. a jak jest teraz? jest jakaś miłość? :)
OdpowiedzUsuńhmm miłość - w dwóch przypadkach były naprawdę mocne zakochania, ale w jednym to całkowicie platoniczne, było trochę rozczarowań, ale było też wiele szczęśliwych chwil.
UsuńA teraz... sama nie wiem... ;-)
Ale numer. Na szczęście na moim kierunku jest bardzo nikłe prawdopodobieństwo spotkania takich osób ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, na położnictwie jest nikła szansa, ale uwierz mi, wszystko może się zdarzyć... :D
UsuńJa ostatnio zajmuje twarde stanowisko, że "już nic mnie nie zaskoczy". A twoje przypadki są zupełnie niesamowite, ja ogólnie jak myślę o studiach, to zawsze wyobrażam sobie, że nie spotkam na nich zupełnie nikogo znajomego. Może i ja się mylę.
OdpowiedzUsuńMylisz się, świat jest tak mały, że to nie do wiary. Ja w zeszłym roku też myślałam, że będę ta jedyna z grona osób, które znam, co studiuje taki kierunek, a tu psikus...
UsuńHahaha, no pięknie ;D same miłości tam u Ciebie! A w ogóle to muszę Cię dorwać w końcu na fejsie <3 pogadamy sobie o tym i owym ; )
OdpowiedzUsuńJak mnie nie dorwiesz na fejsie to sms! Zawsze się jakiś sposób znajdzie! ;-*
UsuńOooo. Życie jest cudownie piękne! CUDOWNIE PIĘKNE! Chcę się z Tobą spotkać! :) Tylko dlaczego taka smutna piosenka na koniec? Dlaczego TAK smutny HEY? Lepiej włącz "Nim stanie się tak", napij się dobrej herbatki, możesz wlać troszkę rumu i... uśmiechaj się od ucha do ucha! Będzie pięknie, coś tak czuję! :*
OdpowiedzUsuńDlatego, że ta piosenka za mną chodzi, więc musiałam ją gdzieś umieścić :D. Nie sądziłam, naprawdę, że życie ma w sobie tyle "magii", ostatnio daje mi o tym znać - dzieją się rzeczy, które wiem, że mają się dziać, jeśli zrobię coś źle, dostaję szansę, żeby to naprawić, spotykam ludzi, których mam spotkać... Momentami mam nie do wiary. Ktoś nade mną czuwa!
Usuń;-*
Jak dla mnie, żadnych granic nie ma :D wszystko się może zdarzyć... wszystko ;P
OdpowiedzUsuńLos płata nam najróżniejsze figle i dlatego zawsze powtarzam, że wszystko jest możliwe :D (oprócz zapłacenia kartą z Biedronce, hmm)
OdpowiedzUsuńWszechświat robi Ci psikusy jak nic :D Wyobrażam sobie Twoje zaskoczenie po spotkaniu tych wszystkich gości. Ja też nie spodziewałam się, że na studiach spotkam kogoś znajomego i czekała mnie niespodzianka, no ale tak już bywa - świat jest mały :)
OdpowiedzUsuń