Tak bardzo chciałam, że nastąpiła erupcja emocjonalnego wulkanu. Czasem, żeby wyciągnąć wnioski i znaleźć sens(!) trzeba dosięgnąć dna. Nie chciałabym szczegółowo wnikać, co doprowadziło mnie do rzeczonego dna, ale warto nadmienić, że pierwsza połowa października była dla mnie jednym z najcięższych okresów w życiu. Nigdy więcej. To postanawiam. Teraz zmieniło mi się trochę postrzeganie rzeczywistości - czy to dlatego, że wiele się stało, czy może dorosłam albo po prostu Ktoś nade mną czuwa - nie wiem, wiem tylko, że świat mi się przewartościował. Nie chcę chwytać się przyszłości jako jedynej części życia, która mnie cieszy, bo "buduję" sobie ją w głowie po swojemu. Nie zamierzam odgrzewać wspomnień, jak wczorajszych kotletów. Przecież po czasie straciły smak. Chcę cieszyć się chwilą, drobnostkami. Nie szukać na siłę CELU, a rozkoszować się drogą, jaką mogę podążać. Rzeczami, których mogę się nauczyć. Ludźmi, których mam szczęście spotkać. A najważniejszym dogmatem moich rozmyślań jest postawienie siebie na pierwszym miejscu. Tak łatwo wpędzić się w kompleksy, poczucie winy, zły nastrój. To takie proste zepchnąć siebie z piedestału życia, dużo trudniej znaleźć właściwy azymut, docenić siebie - to długi proces, ciężka praca i nawet, jak piszę tego posta, gdy jest dużo lepiej, wciąż odczuwam wewnętrzną walkę, krytyk chce krytykować. Muszę być jednak twarda, walczyć o siebie - i poznać własną wartość, mam stać się swoim najlepszym przyjacielem. Wiem, że warto.
...z przyczyn moich wahań emocjonalnych (bardzo dużych!) opuściłam się w blogowaniu i odwiedzaniu Was, na nadrabianie zaległych notek nie robię sobie nadziei, chciałabym jednak z czasem zacząć odwiedzać Was regularnie i w miarę wolnego czasu, nie zaniedbywać Waszych blogów - wbrew pozorom, bardzo mi na Was zależy...
Co do studiów, to też ciekawa historia, ale już się ogarnęłam, już czuję, że mogę studiować na tym kierunku i że przedmioty ścisłe mogą być bardzo ciekawe.
Pamiętam o Was!
Katy Perry - "Roar"
Hej, wcale nie chcę uciekać! :) Po prostu pisanie na blogspocie mi... zbrzydło. Zaglądać na blogi innych będę nadal, między innymi z twojego nie mam zamiaru się wynosić :D A jak wyjdzie z nowym blogiem na całkiem nieznanej mi do tej pory witrynie - zobaczymy, mam nadzieje, że sie połapię.
OdpowiedzUsuńNo ja myślę, że nie uciekniesz!
UsuńWalcz o siebie, warto ;)
OdpowiedzUsuńMuszę, nikt inny tego za mnie nie zrobi :).
UsuńOooo cieszę się, że znów jesteś ;)
OdpowiedzUsuńTeż próbuję się z sobą zaprzyjaźnić, wiem jakie to trudne. Powodzenia! ;)
Mam nadzieję, że zawitam na stałe, a nie przelotnie.
UsuńDogadać się z własnym "ja" to ciężka sprawa, ale damy radę! :)
Nie śmiem wątpić ;D
UsuńW końcu jesteś :*
OdpowiedzUsuńCiężko jest się pozbyć blokad z własnej głowy. Sama nie wiem z czego to się bierze. Może po części z wpojonych zasad "nie przechwalaj się" i tak dalej. A właśnie w pewnym momencie osiąga się poziom na którym trzeba zacząć siebie doceniać, żeby inni też to zrobili.
No i oczywiście łatwiej pisać, niż robić, kiedy wydaje się, że wszystkie wiatry świata wieją nam prosto w twarz, a wszystkie kłody padają prosto pod nogi...
Niestety blokady dopadają mnie w najmniej oczekiwanych momentach i chwilami pragnę jedynie wczołgać się pod kołdrę i nie wychodzić stamtąd przez najbliższe tysiąc lat. Ale poradzę z tym sobie, dam radę!
UsuńMam nadzieję, że ten ciężki okres minął i będzie u Ciebie tylko lepiej... Chcielibyśmy Ciebie tu więcej ! ; )
OdpowiedzUsuńRaczej to wszystko minęło, ale pozostawiło po sobie trochę "ran", które potrzebują czasu na zagojenie :-).
UsuńDopiero mocne i ciężkie wydarzania w naszym życiu tak naprawdę nas zmieniają - sama dość dobrze się o tym w tym roku, i nie tylko, przekonałam.
OdpowiedzUsuńI dopiero takie wydarzenia uświadamiają nam, jak wiele potrafimy przetrwać.
UsuńObyś tylko nie załamała się i wytrzymała ciężkie momenty. Nauki ścisłe są bardzo ciekawe, tylko na ogół trzeba samu to odkryć :)
OdpowiedzUsuńWysuwam nieśmiałe przypuszczenie, że najgorsze za mną, wierzę, że będzie coraz lepiej.
UsuńTak, nauki ścisłe to naprawdę świetna sprawa, studia powoli mi to udowadniają.
Pewne cele formują się w drodze, a więc chwytaj każdą chwilę i wyduś z niej jak najwięcej ;)
OdpowiedzUsuńCarpe diem!
Usuńmówisz jak wyznawczyni psychologii humanistycznej (ta uwaga to wyraz mojego spaczenia przez studia). a mi pozostaje mocno trzymam kciuki za "łapanie chwil". :)
OdpowiedzUsuńZawsze intrygował mnie epikureizm :D.
UsuńMasz zupełną rację! Walczyć o siebie, stawiać SIEBIE na pierwszym miejscu ... bo tak często o tym zapominamy. Ale w dzisiejszym świecie chyba nie da się już inaczej.
OdpowiedzUsuńCiesze się, że o nas pamiętasz :)
Nie pozwól, żebyś przegrała tę walkę o samą siebie.
OdpowiedzUsuńNie pozwolę!
Usuń