poniedziałek, 8 lipca 2013

z życia wzięte

Jako że specjalnie weny na patetyczne teksty nie mam, dziś zaserwuję totalną prozaikę, wyrwaną z kart mojego życia. Jak wiadomo z postu poprzedniego, wiejącego chłodem zresztą, praca sapientię znalazła (lub na odwrót - jak kto woli), praca ta sama, co zeszłoroczna, przez znajomości - toż to potęga! - i tym sposobem nadmiar czasu nagle zmienił swoje położenie i stał się produktem deficytowym. 
Z ciekawostek, powiem, że choć sądziłam, że pewnego osobnika nie spotkam w tym miejscu - nie spotkałam a i owszem, szkoda tylko, że ów osobnik posiada chyba swojego klona, a ja nie mogę się opędzić od przeświadczenia o deja vu. No nie do końca, ale nie wnikajmy dalej.
Jeśli sądziłam, że schudnięcie czterech kilogramów w dwa tygodnie jest wyczynem ogromnym, to nie doceniłam swojego organizmu, który w tym roku zrzucił trzy kilogramy w tydzień. Niesamowite, ale też i przerażające, booo na widok jedzenia jest mi niedobrze, mam całkowity wstręt do śniadań, które tak uwielbiałam, w pracy też jeść nie dam rady ze względu na zapach i musiałam wrócić do kolacji, inaczej nie miałabym sił na nic. Do tej pory, nie jadałam po osiemnastej - teraz siłą rzeczy jestem do tego zmuszona. Jadam niecałe trzy posiłki dziennie, które nie dostarczają mi niezbędnej ilości kalorii, gdyż to, co zjem, spalę w gonitwie pracy w zastraszająco szybkim tempie. Plus tego faktu jest taki, że spełni się moje marzenie - takie malutkie co prawda, ale zawsze - od bardzo dawna jestem pod wrażeniem wystających obojczyków (to chyba już zboczenie jest), kiedyś, gdy spotykałam człowieka najpierw patrzyłam na dłonie, teraz szukam obojczyków. Sama wystające obojczyki mieć chciałam, bo przecież takie to ładne - no to mam, od razu człowiekowi lepiej. 
Jakby ktoś pytał, czy ze względu na to, że mało jem, praca mnie wyczerpuje doszczętnie, odpowiadam, że nie. Nogi bolą dopiero, jak się położę. Przy czym, ja do chodzenia jestem przyzwyczajona, więc jedyne na co mogę narzekać, to buty z atestem antypoślizgowym (notabene, buty atest posiadają, a ja już tracę rachubę ile to razy zaliczyłabym bliskie spotkanie z posadzką), które bardzo nieprzyjemnie gniotą palce. Dużą wadą tej pracy jest stres, który mnie zjada - między innymi to z tego powodu, nie potrafię zjeść śniadań - ciągle zastanawiam się, kiedy mi przejdzie, a póki co nie przechodzi.
W ciągu dokładnie czterech dni pracy (bo tyle miałam rozpisanych), dokonałam wielu gaf (nie wiem, czy zostaną mi przebaczone, czy nie - i szczerze mówiąc, nie dbam o to), paru przejęzyczeń i dziwnych sytuacji. I już nawet przestaję walczyć ze stereotypem blondynki, który w tym miejscu jest rozpowszechniany (chciałoby się rzec, że to swoisty mizoginizm), tylko gdy ktoś tłumaczy mi coś, dodając "mam mówić, jak do blondynki?" cierpliwie czekam aż wyjaśni, staram się słuchać, nie okazując wzburzenia, po czym ze słodziutkim uśmiechem pytam, czy mam zrobić głupią minę blondynki. Mój kolor włosów: blond + rudy + brąz, wszystko to, co mam na głowie jest naturalne. Kolejny raz słyszę zapytania, czy moja dobra kumpela z liceum, z którą pracuję, jest moją siostrą - z uporem maniaka odpowiadamy obie, że nie. Z drugiej strony, fajnie jest mieć drugą siostrę w swoim wieku, podobną z wyglądu i charakteru. 
Dodatkowo, pewien pan zaserwował mi jakże miły komplement, ale docenić go mogę dopiero w domowym zaciszu, gdyż wówczas nie wiedziałam, gdzie podziać swój wzrok. Mianowicie, powiedział, że mam ładne oczy, a potem spoglądał i uśmiechał się uroczo, w wyniku czego nie mogłam się skupić na pracy. Nie lubię być obserwowana. 
Punktem śmiechu był pan, który przyszedł i poprosił "SHAKE", jak się można domyślić, nie powiedział "szejka", tylko przeczytał ten napis po polsku - niestety nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, przy czym pan poprosił, aby się z niego nie śmiać, więc odpowiedziałam mu, że się z niego nie śmieję, tylko się do niego uśmiecham - to go zadowoliło. 
Podsumowując te kilka dni, stwierdzam, że ludzie są dziwni, świat mnie jeszcze zaskoczy nieraz i że naprawdę łatwo spotkać ludzką kopię ukochanej osoby. 

Pozdrawiam wszystkie twarde osoby, które dotarły do tego momentu tej przydługawej paplaniny. 

James Arthur - "Impossible"
a ta pieśń za mną chodzi.


PS: Właśnie przed paroma godzinami gmail stwierdził, że "coś dziwnego" stało mi się z mailem w związku z czym oczekiwał weryfikacji poprzez numer telefonu (mam jakieś dziwne wrażenie, że na mnie to wymusili). ZNOWU mi to zrobili, ZNOWU przez kilka minut nie miałam bloga i ZNOWU jestem zirytowana, że z dnia na dzień mogą mi buchnąć maila tak, jak o tym pisałam [tu] - tym razem udało się bez uszczerbków blogowych, mailowych i nerwowych, ale następnym razem? Zatem jeśli blog zniknie bez mojego wcześniejszego uprzedzenia, należy się domyślić, że gmail bardzo mnie nie lubi.

39 komentarzy:

  1. Woh, jestem twarda "D.

    Z życia wzięte, racja nie jest to Twój typowy post, ale i dobrze :). Pozazdrościć szybkiego schudnięcia :). Znam osoby,które chudną w oczach, gdy tylko zaczną ćwiczyć. Ja mam inaczej xD.

    W pracy jak widzę bywa różnie :). Naszą sapientię, jak widzę wpędza w stan depresyjny praca, że śmieję się z biednego pana :DD. Też mam ostatnio ciągłe wrażenie deja vu.

    Pozdrawiam! be-a-huminka.blogspot.com
    swide-swide.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym zazdroszczeniem radzę uważać, bo mnie już ten fakt chudnięcia nie cieszy, tym bardziej, że choć ja narzekałam, że tam czy ów mnie za dużo - w rzeczywistości, gdy sprawdzałam BMI i tym podobne byłam w wadze optymalnej blisko niedowagi, także no.

      Nie, to nie są stany depresyjne, bez przesady - ja się stresuję przed pracą, w pracy jak jestem to o stresie zapominam i szczerzę się, jak głupi do sera :-).

      Usuń
  2. ta pieśń także za mną chodzi.
    żadna dieta cud, czy ćwiczenia - tylko stres jest w stanie tak szybko nas odchudzić. pamiętam, że zawsze byłam krytyczna względem mojego wyglądu. ale nauka itd jakoś nie pozwalały mi na wielkie wyrzeczenia. tymczasem, podczas mojego kilku miesięcznego pobytu na oddziale szpitalnym, sprawiły że w 3 miesiące ubyło mi 10 kg. i nie wróciło. szczęście w nieszczęściu. jak mówią. :)
    trzymam kciuki, żebyś miała mniej stresu. bo jednak są lepsze sposoby, zdrowsze sposoby na pozbycie się kilku kg :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mną szła między innymi w pracy, jest bardzo poruszająca!

      Dokładnie, najszybciej odchudza stres, ale jakie będą tego skutki, to wolę sobie nie wyobrażać. Ja ciągle żałuję, że jak miałam więcej czasu, bo liceum go całkowicie nie zjadało, to mogłam ćwiczyć itp, bo mi nie chodzi o to, by być szczupłą, a mieć wysportowaną sylwetkę.
      Dziękuję! :-))

      Usuń
  3. Z tym "shake" też bym nie wytrzymała. Nie każdy rodzi się poliglotą, ale te słówka są na tyle rozpowszechnione, że wprawia w śmieszność nieznajomość fonetyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już drugi raz, w zeszłym roku też tak było :D. Wiesz, niby pan w dojrzałym wieku, ok. 60 lat, ale jednak jest to nazwa rozpowszechniona. Poza tym, sam fakt, że skoro chodzi do fastfoodu, to musi być "na czasie" - znam starsze osoby, które też powiedziałyby "shake", ale za to w życiu nie wybrałyby się do fastfoodu.

      Usuń
  4. Na wstępie: MUSZĘ: shake! ale mnie koleś ubawił, dobrze jest się trochę z rana pośmiać, dzięki! ;)
    Piosenka: uwielbiam! ♥♥♥♥ I Głos Arthura, piękny! Płakałam oglądając teledysk! Słuchałaś może oryginału? Równie dobry?
    Butów nie możesz zmienić? Gdzie pracujesz? Z opisu zajęcie wydaje się dość ciekawe :) Praca z ludźmi potrafi być okropna, ale też superzabawna (shake ), prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też pan ubawił, naprawdę ciężko było mi się powstrzymać, więc musiałam improwizować.
      Piosenka jest śliczna, mnie teledysk też wzrusza, ale po obejrzeniu go milion razy już nie odczuwam takiego wrażenia, natomiast, jak mam piosenkę na uszach i zamknę oczy, to ciaaaary. Nie słuchałam oryginału, bo się bałam, że się do tej piosenki zniechęcę. Ale pora to naprawić! :D
      Buty muszą być z atestem, inaczej w razie wypadku moje ewentualne L4 będzie wynosić 80% pensji i nie dostanę odszkodowania. Butów zmienić nie mogę, bo innych nie mam, są takie brzydkie, że szkoda kupować następnych :D. Pracuję w McD - wbrew pozorom, to jest bardzo fajna praca, z niesamowitymi ludźmi. Praca z ludźmi bywa okropna, ale bez ludzi to ja bym padła - muszę mieć kogoś przy sobie, inaczej zwariuję. Oj, nieraz jest niemiło, a nieraz bardzo zabawnie, zależy na kogo się trafi :-).

      Usuń
  5. Tez się zaczęłam śmiać, a nie lubię tego, bo wiem jak wyglądam. Mała blondi z odrostami, ryjąca zęby do monitora xD Mnie dzisiaj dzwonili czy chcę iść na kasjerkę, ale strasznie mi się nie chce, a że jutro rodzice wyjeżdżają i mam mieć 3 tygodnie wolnej chaty i Pawła przy sobie, to wiesz... do pracy mi się nie spieszy, co najwyżej w sierpniu xD poza tym planujemy wycieczki xD
    Gmail póki co żyje ze mną w zgodzie, ale jak coś, to będę Cię szukać! Mam zdolności detektywistyczne, dopadnę Cię na fejsie! Tak, to groźba.
    A co do chudnięcia, ja rozpoczynam lipiec ćwiczeń, żeby wyrobić sobie sylwetkę, o! I tez mam wystające obojczyki! Rządzimy! < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo zaczęłaś moderować komentarze, ohoho xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahahahahhaa, blondi rządzą :D. Tak wiem, wizja wolnej chaty zapowiada się super :D. Gdzie będziecie wycieczkować? :D :D
      Ze mną nie żyje w zgodzie, jak zachwalałam gmaila, tak powoli nastawiam się bardzo sceptycznie. Już im nie ufam, o!
      Dopadniesz mnie na fejsie? Spoko! Próbuj już teraz, zobaczymy, jak Ci to wyjdzie, swoją drogą, ja dopadnę Cię szybciej, hyhyhy!
      Oooo, czyżby z Ewą Chodakowską?
      Jea, rządzimy!

      Zaczęłam moderować, bo przestałam ogarniać kto i kiedy mi dodaje komentarze, ale już mi się moderacja nie podoba, chyba usunę tę opcję Oo.

      Usuń
    2. To było proste. Już Cię znalazłam :D.

      Usuń
    3. Jaka małpa, ja jeszcze nie zaczęłam, a poza tym Ty wiesz jak wyglądam! xD a ja idę w ciemno! Ale nie martw się, wcześniej czy później to zrobię!

      Ja lubię mieć moderację, wolę wiedzieć co mi widnieje na blogu pod moją nieobecność xD

      Dzisiaj byliśmy w Pszczynie, planuję w najbliższym czasie Wrocław, Bielsko i Kraków. Tak dokoła, żeby nie za daleko, ale urządzić sobie małą wyprawę ; )

      Usuń
    4. Spoko, czekam na zaproszenie, hyhyhy :3

      Ustawiłam sobie moderację, bo nie ogarniam kto, co i kiedy dodał, jak mnie dłużej nie ma.

      Lubię Wrocław, jest piękny. W Bielsku nie byłam, a do Krakowa jestem przyzwyczajona, więc już nie robi na mnie wrażenia :D.

      Usuń
    5. Trochę to potrwa, Ty miałaś ułatwione zadanie! xD
      Co do Wrocławia - taaak, mogłabym tam zamieszkać, ale koszty utrzymania by mnie zjadły. W Krakowie bywałam tylko przejazdem, raz byłam w galerii, ale dupy nie rwało, bo mała byłam, na dodatek się zgubiłam xD A w Bielsku mieliśmy z Pawłem mieszkać, ale w sumie jeszcze sami nie wiemy, gdzie uciekniemy xD

      Usuń
    6. Dobra, Ciebie nie da się znaleźć, nie istniejesz xD

      Usuń
    7. Ok, mam Cię zaprosić? :D

      Usuń
    8. Rany, będziemy spamować wtedy bez przerwy haha

      Usuń
  7. A ja jestem bardzo blisko niedowagi a i tak mam okropne wyrzuty sumienia gdy zjem jakiegokolwiek cukierka czy cokolwiek innego co nie jest warzywem, owocem itd. No i ćwiczę, bo to przecież wcale nie jest tak że jak ktoś jest chudy może obżerać się na potęgę czekoladą i fast foodami. Zdrowie chyba też coś znaczy.

    Jestem twarda, dotrwałam do końca! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwicz - ćwiczenia są naprawdę dobre, ale z tymi wyrzutami to trzeba sobie wrzucić na luz, bo tak nie może być! Zdrowie jest bardzo ważne!

      Gratuluję wytrzymałości :D.

      Usuń
    2. Ha, dziękuje :D Tak w ogóle to jeszcze chciałabym zacząć biegać ale męczę się po pięciu minutach, to strasznie trudne. Chyba zostanę przy kochanej skakance póki co.

      Właśnie na lato zamierzam przystopować bo jak to tak bez lodów przeżyć.

      Usuń
  8. 4 kg w 2 tygodnie to całkiem dobry wynik ;)

    Jestem nawet zadowolona z tej pracy, nigdy nie pracowałam w ten sposób ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był dla mnie wynik straszny, bo nie dałam rady jeść :P.

      Usuń
  9. obojczyki wystające mam, ale ochotka na zgubienie brzuszka też jest. tylko działań brak. powodzenia :) a 3 kg w tydzień to miazga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, mi nie zależy na zgubieniu brzucha, tylko na uwydatnieniu mięśni, ale nie mam czasu na ćwiczenia, niestety.

      Usuń
  10. Ja tez nie lubie byc obserwowana, to powoduje jakis taki wewnetrzny paraliz... grr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się trzęsą ręce i nie mogę się skupić, standard.

      Usuń
  11. klony są przerażające, ja miałam raz taką sytuację, że z daleka jeden koleś przypominał mojego byłego, ale na szczęście z bliska to podobieństwo zniknęło, jednak to był ten sam typ urody i zdecydowanie mieli coś z wyglądu wspólnego i to wcale nie mało. może to ten klon Cię tak rozprasza w pracy?
    a co do jedzenia? hmm, to mnie martwi, zwłaszcza, że dobrze wiem, o czym mówisz, czasem sama miewam takie okresy, takie problemy, ale może to stres jest powodem? niektórzy ludzie jak się stresują, to ściska ich w żołądku i nie mogę za dużo zjeść... może to coś takiego? sama pisałaś, że ta praca dostarcza pewną dawkę stresu? mam nadzieję, że szybko Ci to minie :*

    tak, tak po nitce do kłębka, nie ma co za szybko się rozpędzać, kiedy oboje z natury jesteśmy ostrożni i zdystansowani.

    nie lubisz kina :o hehe chyba nikogo takiego nie znam :P ejj nigdy nie wygrałam pieniędzy w chipsach :(

    chowamy się, chowamy. ale ja nie umiem inaczej... a przynajmniej powoli się otwieram...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja zaczęłam ćwiczyć z Ewą Chodakowską i daję radę, chociaż lenistwo czasem chce z tym wygrać. Nie poddaje się jednak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, ćwiczenia z Ewą to naprawdę coś, wiadomo, że lenistwo daje się we znaki. Ja w czerwcu ćwiczyłam z Mel B i Tiffany, teraz z racji braku czasu nie ćwiczę z nikim :<. Powodzenia w ćwiczeniach! :-))

      Usuń
  13. to jednak jakiś mężczyzna rozproszył :D co to za pan od komplementu? pracujesz z nim?

    może próbuj jakoś się odstresować? mi np pomaga picie melisy, sama w sobie pomaga jak się ją pije w dużych ilościach, ale nam mnie wpływa sam fakt, że powinna uspokajać :D

    ooo szaleństwo :D ja za arbuzami też nie przepadam :P

    i łatwo ktoś nie wepcha się z buciorami w moje życie, bo tak naprawdę nie wie co zrobić, powiedzieć, by mnie zranić

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz, że też kiedyś chciałam akcje na te wystające obojczyki? Odkąd sama je mam to jakoś mi przestało zależeć, haha :) Chociaż trzeba przyznać, że ja nie chudłam aż w takim tempie i radzę, żebyś ty też to powstrzymała, bo nic dobrego z tego nie wyniknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie ironia losu :D. Z tym powstrzymywaniem powiem Ci, że niewiele ode mnie zależy, nie wiem, jak się nie stresować, a to ten rodzaj stresu, który odbiera mi chęć do jedzenia, powodując mdłości, gdy tylko poczuję zapach czegoś jadalnego. Wiem, że to niezdrowe i nic dobrego z tego wyniknąć nie może, ale nie potrafię tego powstrzymać, mam nadzieję, że kiedy już się obznajomię w pracy ze wszystkim to ta niepewność związana z tym, że będą wymagać ode mnie czegoś, czego nie potrafię minie, a zarazem i ten okropny stres.

      Usuń
  15. hehe, pewnie tak! :D "uwielbiam" takie sytuacje ;)

    ja tam lubię smak melisy, no i jednak na mnie ma jakiś pozytywny wpływ, więc polecam!

    w sumie to czasem je zjem, ale teraz byłam w domu, mama kupiła i w ogóle nawet małego kawałka nie zjadłam :P

    trudniej, dokładnie, ale jeśli ktoś jest cierpliwy i powoli się poznajemy, później wiem, że mogę liczyć na taką osobę, heh a teraz pomyśl, że ja i R. to dwa takie zamknięte w sobie ludziki... i dotrzyj tu człowieku do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  16. mój komentarz się dodał? bo mi zniknął i sama nie wiem :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też nie lubię, gdy ktoś na mnie patrzy albo prawi mi komplementy. To zamiast podwyższyć moje ego, sprawia, że czuję się osaczony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja lubię komplementy, tyle że w tamtej sytuacji nie potrafiłam docenić zalety usłyszenia czegoś takiego, zbiło mnie to bardzo z pantałyku.

      Usuń
  18. Twarda z Ciebie kobieta widzę :)
    Ale życzę Ci regularnych posiłków - bo śniadania mają duże znaczenie!
    Jedz, jedz i jedz ... i nie patrz na obojczyki bo zdrowie ważniejsze hehe.
    A to taki masz "fetysz" na te obojczyki na serio ?

    Nie uznaję stereotypu blondynki i nie uważam żeby były głupie - najbardziej podobają mi się właśnie blondyny :)
    Ale żarty o nich śmieszą mnie do granic.

    A to złodzieje jedne ... może trzeba jakoś zmienić hasło na "super tajne" ?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. speszona byłaś :D ale być może jeszcze tam wróci? ;)

    ja ogólnie lubię herbaty i ziółka :D więc wiesz, jedynie nie jestem w stanie wypić roibosa ;P czy jakoś tak ta herbata się zwie :P

    też jadłam w dzieciństwie, czasem teraz też jem, ale to rzadkość ;P

    to bardzo miłe co piszesz! dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń

SPAM nie jest mile widziany.

Dziękuję za każdy sensowny komentarz.