piątek, 19 lipca 2013

substytut

Chciałam się wyżyć blogowo na temat moich dziwnych sytuacji życiowych, niekiedy pozytywnych, niekiedy negatywnych, ale post wyszedł mi taki długi, że rezygnuję. Szkoda oczu, nieprawdaż? Praca mnie pochłania całkowicie, jak widać zresztą na patos nie mam czasu i/lub weny, w sumie nie najgorzej byłoby się ogarnąć w tej kwestii, bo bez szyfrowania przestaję mieć wrażenie o tajemniczości własnej. A że z maską tajemniczości mi całkiem dobrze, bo w realnym świecie moje odczucia są wypisywane na twarzy drukowanymi literami - to chociaż tutaj mogę być zagadką. 
Dni siebie nie przypominają, mimo że rutynowo robię to samo, jednak każdy człowiek jest inny, wymaga czego innego i zachowuje się inaczej. Natrafiają się dziwne spotkania autobusowe z nieznanymi ludźmi, jedni są prawie w moim wieku, drudzy są koło pięćdziesiątki. Gdy ktoś się na mnie gapi, jak sroka w gnat nie czuję się komfortowo, łapie mnie wówczas przeświadczenie o mani prześladowczej i momentami nawet odczuwam strach. Bo facet, który przygląda mi się z uporem maniaka, nagle wyrasta koło mnie na przystanku tramwajowym i siada do tego samego tramwaju może mieć coś z głową, prawda? 
Ludzie robiący "awantury" o duperele też są nieznośni i zastanawiam się kiedy moje hamulce znikną, a ja powiem coś niemiłego. Jestem tylko człowiekiem, nie mam nieskończonej cierpliwości. 
Przy okazji zawożenia dokumentów na uczelnię wparowałam do gabinetu jednego z profesora - nieświadomie oczywiście - z zapytaniem "czy mogę kupić teczkę?". Pan zaczął się śmiać, a ja miałam na końcu języka by powiedzieć mu "proszę się ze mnie nie śmiać, tylko sprzedać mi tę teczkę", ale coś mnie tknęło, żeby jednak opuścić ten gabinet. Pan polecił mi, bym szła trzy drzwi dalej. Przygoda z profesorem zawsze spoko.
Z racji, iż momentami mnie nosi, wpadłam na pomysł "genialny". Zależy z której strony spojrzeć, ale wydaje się dobry. Może nie narzekam na nadmiar czasu, ale potrzebuję jakiegoś antystresa - to znalazłam. Podpowiedział mi to nieświadomie kolega, mianowicie: kickboxing. Nie wiem co z tego wyjdzie, czy nam się uda - mówię o mnie i mojej kumpeli, wiem, że może być ciekawie i przede wszystkim bardzo pouczająco. Od jakiegoś czasu ubolewam, że nigdy nie miałam styczności z żadnymi sztukami walki, myślałam na przykład o boksie. Jednak biorąc pod uwagę, że moje nogi lubią kopać - kickboxing to dobry wybór, zobaczymy czy się uda. Wizja trenowania, kurcze, coś niesamowitego - jeszcze tego nie zrobiłam, a już mnie wciąga! Miejmy nadzieję, że nie będę paradować z limami pod oczami, bo to zbyt przyjemne nie jest. 
Ostatnio znalazłam sobie obiekt westchnień, który odpowiadał moim gustom. Właściwie na każdej płaszczyźnie, ok. nie ma zielonych oczu, ale to można przełknąć. Gdy okazało się, że jest w związku to skrzydła mi opadły, ale stwierdziłam, że w życiu różnie bywa. Kiedy dowiedziałam się, że owszem jest w związku, ale z mężczyzną, doszłam do wniosku, że los wyraźnie sobie ze mnie kpi. Cały czas nie dowierzam. Inny kolega gej stwierdził, że mój były obiekt westchnień ma ślicznego chłopaka. Śliczny chłopak zmiażdżył system, serio. Jeden zero dla niego.

Tak mi się z pewnej okazji nasunęło (chyba mi nigdy nie przejdzie):


Dziś są Twoje nieurodziny? Wszystkiego najlepszego!
A jeśli masz urodziny - wszystkiego najlepszego też!

38 komentarzy:

  1. Końcówka mnie zniszczyła. Tak, dziękuję za życzenia. Co do ślicznego chłopaka - już w sumie rozmawiałyśmy na ten temat, więc sobie daruję w tej chwili swoją opinię.
    Zabierzcie mnie na kickboxing! Też chcę coś robić, chociaż z drugiej strony mam kłopoty z kolanami i ciągle bym się bała, że zaraz sobie krzywdę zrobię ;D
    Haha, a widzisz, przede mną już nie jesteś zagadką .

    : ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę bardzo :D.
      No wiesz, już mi powoli przechodzi trauma z powodu ślicznego chłopaka, także no :D.
      Chodź z nami! Najpierw musimy ogarnąć co i jak, i może po wypłacie pójdziemy xD.
      Przed Tobą mogę nie być zagadką! ^^

      Usuń
    2. Nie mogę z tego, teraz już na śmiech mnie bierze ;D gorzej jest z wyobraźnią, podsuwa mi okropne obrazy odnośnie "ślicznej" parki...xD
      Musiałabym sobie kolana zabetonować. W poprzednie wakacje oba kolana "wyskakiwały mi ze stawów" czy jakoś tak. Niewyobrażalny ból, nie dało się chodzić w ogóle. Potem się okazało, że to dlatego, że miałam osłabione przez ciążę, ale uraz mi został, do dziś boję się, gdy cokolwiek dotyka mi kolan, poza tym wystarczy, że trochę krzywo stanę i już bolą ; <

      Usuń
    3. Wiesz ile ja miałam wyobrażeń? Proszę Cię, pół nocy nie spałam xD.

      Aua. Biedne kolana.

      :-**

      Usuń
    4. Przestań! Niepowetowana strata! Już myślałam, że znalazłam ojca moich dzieci, a tu pfff.

      Usuń
  2. Trenowałam wieeele lat i osobiście bardziej polecam Ci Taekwon-Do. Trenując kicka skupisz się na sile, szybkości i sprycie - tak jak w TKD, ale duchowo dostaniesz niewiele. No chyba, że nie masz żadnego klubu w okolicy ;P
    Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że i z tym i z tym byłoby ciężko, na razie wpadłam na genialny pomysł, a do wykonania daleeeeko :-)
      Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć! :-)

      Usuń
    2. Hmm to jeśli na razie jesteś w fazie motywacji i genialnego pomysłu, możesz się trochę "rozgrzewać". Pompeczki, brzuszki, ogólnorozwojówka, jakieś rozciąganie. I jeśli chcesz, poczytaj sobie o tych sportach, pooglądaj walki na YT ;)

      Usuń
    3. Na razie muszę znaleźć dogodne miejsce do trenowania ;-)

      Usuń
    4. Szukajcie a znajdziecie ;P

      Usuń
  3. Hmm, sport jako antystres wydaje się być świetnym pomysłem - przyznam, że sama o tmy myślałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej sport, gdzie będę używała pięści ^^

      Usuń
  4. osobiście zawsze marzyłam o capoeira'rze (spolszczyłam). :) uwielbiam na to patrzeć. tylko kurs nie należy do najtańszych.
    najczęściej najładniejsi chłopcy okazują się innej orientacji. :P dlatego ja staram się nikogo nie oceniać po wyglądzie. nawet w myślach. nawet w skali moich wymagań dla facetów. wystarczy, żeby nie śmierdział i miał jedynki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeej, wygooglowałam sobie ten sport, kurcze niesamowicie widowiskowe, ale bałabym się jednak. No i z uwagi na to, co się robi, to są koszta, ale wygląda pięknie.
      Ale to nie jest ładny chłopiec, on jest przystojny i męski - tylko ma ślicznego chłopaka i tu leży pies pogrzebany :D.
      Ahahahahaha, to dowaliłaś z tym smrodem i jedynkami xD.

      Usuń
  5. No to powiem Ci, że z tym byciem "zagadką" chyba Ci wychodzi dość dobrze :)
    Nie wiem ja Ty, ale jedną z ciekawszych rzeczy dla mnie w blogowaniu jest rozkminianie ludzi którym chce się czytać moje głupoty. Z niektórymi wchodzę w konwersację a z innymi nie ... nie wiem od czego to zależy, ale Ty rzeczywiście ociekasz pewną tajemniczością haha.

    No z tym "ślicznym chłopakiem" to rzeczywiście słaba sytuacja ... teraz nie wiadomo na kogo się trafi. Trochę mnie to przeraża powoli.

    PS.
    No tak pracownicy McD na pewno są zaprawieni w bojach :)
    A dziękuję i Tobie też - przede wszystkim cierpliwości.

    Ja też uwielbiam przyrodę i moje ukochane Bieszczady. Ale jak już podróżowaliśmy po miastach to najważniejsze zabytki wypadało odwiedzić dla samej zasady (bo niektóre nie były bardzo porywające).

    Co do poczucia bezpieczeństwa - nie mieliśmy ani jednej sytuacji, która mogła by w jakikolwiek sposób być niebezpieczna. A ludzie na prawdę BYWAJĄ zajebiści i pomocni. Trzeba tylko poczekać aż się takiego znajdzie.

    Wiejskie życie ma pełno uroków :) A zjadłem, zjadłem obwarzanka pewnie!

    A no cały myk polega właśnie na tym, żeby nie przesadzić ... to prawda.

    Hehe każdy ma czasem takie przebłyski... ale wiadomo po alkoholu o takowe łatwiej.

    A no tak właśnie myślałem - ale to fajnie :) Ja też, choć jedynie gdy mam dobrego rozmówcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym "ociekaniem" to tak mi się tylko dobrały słowa hehe. Ale jak przeglądałem Twoje starsze wpisy to trafił się taki jeden który wtedy mnie jakoś dość mocno zaintrygował ... albo było takich więcej. W każdym bądź razie był dość długi - jak to u Ciebie często bywa.

      "Suprise!" haha ... albo dobra nie śmieje się, bo to nie śmieszne w sumie.

      No to prawda, ta zasada sprawdza się zawsze :)

      Widzisz ja mam widoki i przyrodę na co dzień więc stwierdziłem, że łąka nieopodal Poznania na pewno nie zrobi na mnie większego wrażenia niż moje połoniny :) To w takim plecak w dłoń, buty na stopy i dawać na szlak góralu nizinny :P

      A z tą wiarą w ludzi to bywa różnie ... ale taka wyprawa bardziej zadziałała na plus niż na minus. To jest kwestia zrobienia pierwszego kroku - bądź pierwszego złapanego samochodu :)

      Być sobą ... to po prostu wystarczy. Nie da się kogoś zmienić na siłę (chyba?) ... tak myślę.

      Na razie można by wnioskować, że jesteśmy dobrymi rozmówcami!
      Git :D

      Usuń
    2. Klawiaturotoki są spoko :) polubiłem je nawet!
      No czasem długaśna notka zniechęca, ale jak ktoś ma coś ciekawego do przekazania to i przyjemność czytania trwa wtedy dłużej.

      No jest, jest ... i to nawet z kilku powodów.

      W łażeniu po górach mi najbardziej podoba się widok ze szczytów hehe. Daje satysfakcję i wynagradza godziny wspinaczki :)

      Odwagę zatem trzeba trenować .. trening czyni mistrza.

      Eee ogólnie to czasem się zastanawiam czy ludzie w ogóle się zmieniają ... kiedyś jak oglądałem namiętnie Dr. Housa to jego filozofia dała mi trochę do myślenia ... ale do ostatecznych wniosków jednak nie doszedłem.

      PS.

      Moja klasa była zajebista i najlepsza, dlatego nie mogłem nie pójść na takie spotkanie :) Zastanawiałem się tylko jaką strategię obraź wobec ex ... ale chyba wyszło przyzwoicie.
      Obrażalski .. hmmm - ja stawiałbym w tym przypadku na męską dumę (taka dziwna cecha mężczyzn).

      Usuń
  6. Ooo to kiepsko z tym chłopakiem :D Nigdy osobiście się z takim czymś nie spotkałam więc nie wiem jak mogłaś się poczuć. Ale to za pewne fajne uczucie nie było.

    Jedyne jakie sztuki walki uprawiam to boks na bracie :D czasem nokaut na chłopaku. Trzeba się jakoś odstresować. ;P

    Ach i dziękuję za życzenia, to takie miłe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia w trenowaniu, mam nadzieje że pójdzie Ci lepiej niż mi. Zazwyczaj wytrzymuję w swoim postanowieniu dotyczącym uprawiania jakiegoś sportu około tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że mi się uda za to zabrać, bo inaczej będę niepocieszona.

      Usuń
  8. Mnie praca też pochłania, a raczej mój czas... Kiedy wracam do domu, nie mam już siły na nic.. ale lepiej ją mieć niż nie mieć.
    Ja od poniedziałku również zabieram się za "sporty" i mam nadzieję, że będą one "dłuższe" niż tylko tydzien ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, mam to samo!
      W takim razie życzę nam obu bycie konsekwentnymi XD.

      Usuń
  9. Miałam coś mądrego napisać, ale sytuacja z "nie zielonymi oczami" to kompletny nokaut! Dobrze,że nie zdążyłaś się wkręcić na poważnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też poczułam się znokautowana powiem Ci szczerze, to była tragifarsa - a wyobraźnia zrobiła mi tyle psikusów, że głowa mała. Na szczęście dowiedziałam się o tym wystarczająco wcześnie, by nie leczyć złamanego serca.

      Usuń
  10. Jesteś jednym słowem szalona! I strasznie zabawna! ;) Zdawaj na bieżąco relacje z tych treningów! Jestem tego strasznie ciekawa! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze chciałam być szalona i zabawna, dlatego bardzo miło mi to czytać :D. Jeśli do treningów dojdzie, to z pewnością będę zdawać relacje, wszak blog żyje tym, czym żyję ja. Taka symbioza! :D

      Usuń
  11. Trzymam kciuki za Ciebie w Twoim postanowieniu! Ja od września mam zamiar chodzić na kosza xD. No i najważniejsze - abyś się nie zniechęcała :).

    Pozdrawiam! be-a-huminka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyżywanie się, wylewanie swoich żali w sposób jaki Ty to zrobiłaś na blogu, ojej! Aż chciałabym wiecznie takie "żalenie się" czytać. :D

    Powiem Ci, moja Droga, że nie tylko Ty masz manię z tymi publicznymi gapiami. Też dosyć często mi to doskwiera i zastanawiam się, co Ci ludzie ode mnie chcą. Pewnie coś sobie myślą. A ten starszy pan się na mnie patrzy. Dziwnie patrzy. ja mu się podobam? Cóż za brak gustu. O Boże, dlaczego on się zbliża. O nie, ten sam autobus. Czy ja przeżyję dzisiejszy dzień? (tak mniej więcej wygląda mój tok myślowy haha).

    Ciekawa ta wpadka z panem profesorem. Na szczęście nie miałam problemu u siebie, gdy zawoziłam papiery na uczelnię. Tylko pewnie rozbawiłam pana z biura, wchodząc, widząc że się kimś "zajmuje" a ja "dzień dobry" pan "dzień dobry" i wzrok znaczący.. ja już lekki paraliż. Pan to zauważył i "Pani się ..?" a ja "nie zgubiłam się, chcę się zapisać" a on "tak, to miałem na myśli". W sekundzie zrobiłam się cała czerwona :D Alee to tam, szczegóły.

    Kickboxing? Dobra rzecz. Co do siebie, myślę o aikido lub karate. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki zapychacz napisałam na milion tematów dlatego mi się nie podoba xD.

      No u mnie podobnie, a swego czasu zaczepiały mnie babcie, praktycznie wszędzie, myślałam, że zwariuję. Od tej pory boję się obcych babć :D.

      Ahahahahahaha, dobre! :D

      Gdyby się jeszcze udało i gdyby była na to siła...

      Usuń
    2. Babcie i dziadki. Nie mam nic do starszych ludzi, szanuję ich. Jednak czasami -dziadkowie w moim przypadku- doznają olśnienia, aby opowiadać jak "za komuny było lepiej", co jego sąsiadka ugotowała na obiad, dlaczego tamta pani co przechodzi kuleje... I w ogóle. Czuję się jakbym tvn24 włączyła w tv. :) Jednak słucham pokornie. A nóż widelec jakaś ciekawostka wpadnie mi do głowy, czy wniosek do wyciągnięcia. Oni też są ludźmi, potrzebują rozmawiać. Gorzej jednak jak drą się przez autobusu :c To już mnie stresuje.

      Siła jest zawsze. Musisz tylko ją w sobie odnaleźć (za dużo chińskiej filozofii się oczytałam chyba :o)

      Usuń
  13. Ciekawe, czy ten właśnie profesor trafi się jako wykładowca na Twoim roku :) Dobrze, że chociaż miał poczucie humoru, bo z moimi bywało różnie. Na szczęście już niedługo odbieram dyplom i o uczelni mogę zapomnieć. A przed Tobą wspaniałe lata ;)
    Sztuki walki w mojej rodzinie to temat nie obcy. Mama swego czasu trenowała karate, a najmłodsza, czyli Barbie już od roku trenuje Taekwon-Do. Świetna sprawa, ale ja mam jakoś mało motywacji, więc póki co tylko podziwiam. I trzymam za Ciebie kciuki.
    Ze ślicznym chłopakiem nie miałaś szans, bo jak to było powiedziane w "Lejdis" (choć dokładnie nie pamiętam, więc pewnie coś pokręcę): " No wybacz kochanie, ale f... sobie nie dorobię" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba mnie nie zapamiętał xD. No też tak sądzę, mógłby mnie wywalić na zbity pysk, ale było naprawdę spoko :D.

      Ojej, to Barbie jest sportsmenką! :D Dzięki, mam nadzieję, że wypali :-).

      No wiem, jestem wybrakowana xD. Ale w sumie z moim byłym obiektem westchnień się dogadujemy całkiem nieźle, więc w sumie może być dobrym kumplem. Inne odczucia wobec niego mi już przeszły xD.

      Usuń
  14. Sztuki walki są genialne na stres. Sam trenowałem 5 lat, świetnie rozładowują negatywną energię :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo mi się przyjemnie czytało Twój post. Ciekawie piszesz, z poczuciem humoru, co niezwykle sobie cenię :) Co do sztuk walki, to też myślę, że to jest idealny sposób na odreagowanie i wyrzucenie z siebie wszelkich emocji, a przy okazji może się przydać w życiu, np. w obronie przed psychopatą. :D Wszystkiego dobrego Tobie również! Buziaki.
    P.S. Obserwuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam kiedyś ćwiczenia w szkole z kickboxingu. Śmiesznie było! xD
    Nie wiem, czy już pytałam. Na jakie studia idziesz? ;)

    OdpowiedzUsuń

SPAM nie jest mile widziany.

Dziękuję za każdy sensowny komentarz.