poniedziałek, 8 kwietnia 2013

bzdura, bzdura, bzdura, matura.

Matura jednak spowodowała, że zaczęłam się uczyć -  w przypadku angielskiego - to tłuczenie do głowy miliona słówek, idzie się nawet przyzwyczaić i można (o dziwo!) czerpać z tego przyjemność, co do matematyki - zadania, zadania, zadania, a geografia - do tej pory były notatki i nauka z vademecum, od teraz pozostaje jedynie czytanie, gdyż czasu brak. Niestety, mam niemałą zlewkę na język polski - co uwłacza mojej humanistycznej części duszy, która w początkowych latach egzystencji (właściwie mam na myśli wiek  > 10 lat) była wybujała, wręcz emanowała blaskiem. (Pomijam fakt, że zaraz na początku tej wielkiej miłości dostałam potężnego kopa w cztery litery w postaci dwu jedynek z polskiego podczas jednej lekcji, jak ktoś by myślał, że się nie da, to się da - na szczęście historia ta ma też dobre zakończenie, bowiem nauczycielka, która wlepiła mi te dwa żeberka kaloryfera* na koniec edukacji powiedziała, iż mam talent i powinnam się rozwijać w kierunku języka polskiego). Jednak wraz ze wstąpieniem w licealne mury, miłość do polskiego powoli wymierała i pozostał li i tylko sentyment, który z czasem może wymrzeć przez zły wpływ nauczyciela. Sumując, skupiam się na geografii, matmie i angielskim, olewając biologię i polski. Zobaczymy na co mi to wyjdzie.
Jednakże ironia losu polega na zgoła innej sprawie, która kiedyś może by mnie sfrustrowała, teraz jednak doprowadza do szaleńczego śmiechu. Odkąd skończyłam edukację po szkole podstawowej cień czerwonych pasków, zniknął bezpowrotnie, bowiem nie zamierzałam być non stop porównywana do siostry, która takież paski zdobywała. Chciałam być inna i uczyłam się na swój własny sposób. To był chyba rodzaj buntu. I tak też przeżyłam gimnazjum i liceum bez pasków, po to by zorientować się w klasie maturalnej, że gdybym nie była głupia w klasie pierwszej i starała się z szczególnych przedmiotów, zwanych przeze mnie "zapychaczami planu lekcji" (w roli głównej WOK, PO i TI) - i miała z całej trójki po piątce, a nie tylko z jednego z nich, to teraz w trzeciej klasie, gdy oceny z nich przeskakują na świadectwo, miałabym czerwony pasek. Fail. Ale nie żałuję, nie mam potrzeby nikomu na siłę uświadamiać tego, co mam w głowie. W ostatecznym rozrachunku i tak liczy się matura.
Abstrahując od szkolnych wynurzeń, założyłam się i teraz trochę żałuję. Muszę się uśmiechnąć do nieznanego osobnika płci przeciwnej w moim wieku, gdy się miniemy, np. na ulicy. Też mi się wydawało, że to łatwizna, teraz już tak nie uważam. Co gorsza, to pierwszy etap zakładu, kolejne są tylko gorsze, a duma nie pozwala przegrać, bo wygrana znikoma.

*żeberka kaloryfera, czyli: klik - w moim liceum pewna matematyczka, wpisywała jedynki w ten sposób, że tworzyły kaloryfer, jednak kaloryfer liczył się dopiero wtedy, gdy miał trzy żeberka, ale nawet wtedy był mały. W ten sposób pocieszała zatroskanych rodziców o oceny swoich latorośli.

Głód książkowy mnie dobija, mam na oku książkę, którą muszę mieć, muszę przeczytać, choćby przed 7 maja, pal sześć, muszę, muszę, muszę!

13 komentarzy:

  1. Eh, zabrzmię jak stara baba, ale czas przedmaturalny będziesz wspominać z największym sentymentem. Wiem o tym :) Pamiętasz, jak pocieszałaś mnie przed moją nerwówką, jeszcze na Onecie? Ileż to czasu minęło! I te same refleksje miałam, że szkoda, że można było lepiej, ale ostatecznie źle też nie jest.
    Ostatnio również nie mam weny na czytanie. Sama nie wiem dlaczego, przeczytałam za dużo dobrych książek i chyba wymagania mi skoczyły, bo obecnie po kilku stronach coś mnie odpycha, jeśli lektura nie trzyma poziomu. Chyba muszę sięgnąć po coś Kinga, on mnie nigdy nie zawodzi ;)

    A Ty na jaką pozycję się czaisz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy lata stuknęły, jak nic :D. Ej, to my oceniałyśmy blogi na krytycznie-krytycznych trzy lata temu? Boże, a wydaje mi się, jakby to było wczoraj.
      Wiem, że to taka trochę panika z tą maturą, ale nie potrafię się od tego uwolnić, a to co w szkole słyszę jeszcze potęguje bardziej tę panikę. Muszę zainwestować w melisę, jak nic.
      Ja wenę na czytanie mam, aczkolwiek trochę brakuje mi czasu. Pewnie gdybym wszystko racjonalnie rozplanowała, to pewnie bym ogarnęła i obowiązki, i przyjemności - ale zawsze powtarzałam, że nie jestem perfekcjonistką i nie będę. Czaję się na książkę "Magia kąsa" - Ilona Andrews (pseudonim artystyczny pary rosyjsko-amerykańskiej :D).

      Usuń
    2. Dokładnie trzy lata :) Matko, aleśmy stare! Głosów w szkole nie należy słuchać, to jest wzajemne nakręcanie się. Straszna sprawa, noś ze sobą słuchawki, czy coś :P Sprawdzę sobie książkę, może w końcu ten tytuł przerwie zaklęty krąg rozpoczętych i porzuconych lektur.

      Usuń
    3. Starość nie radość! Ale to był śmieszny etap jednak :D. Chociaż to chyba dwa lata temu było. Trzy lata temu oceniałaś moje opowiadanie o skokach narciarskich (współczuję :D).
      Dobrze, mamo, nie będę słuchać, co ludzie mówią :D.
      Z tego co czytałam w recenzjach jest to książka fajna - przynajmniej pod moje gusta, a co się okaże w rzeczywistości, dowiem się w przyszłym tygodniu :D.

      Usuń
    4. A ja ją właśnie zaczynam :D Co prawda King kusi powrotem do "Dallas 63", ale trzymam się twardo ;)

      Usuń
    5. Melduję czytanie na etapie końcówki rozdziału trzeciego :D. I jak wrażenia? (Oczekuję na relacje z wrażeń tych podczas czytania książki i po skończeniu :D)

      Usuń
  2. Matura w niewielkim tylko stopniu odzwierciedla nasz poziom intelektualny. Ale mimo wszystko decyduje o przyszłości.

    Zdasz, matura da się zaliczyć i to z dobrym wynikiem ;))
    Ja jestem aż przejedzona tymi książkami ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie i tak największym nieporozumieniem jest klucz odpowiedzi do matury z polskiego, psychoza.

      Ja wiem, że zdam maturę, tylko chcę, aby rezultat był jak najlepszy, doszłam do momentu, gdzie 70% ze wszystkich przedmiotów (z wyjątkiem biologii), to niezbędne minimum.

      Chętnie bym coś poczytała bez wyrzutów sumienia, obecnie czekam na książkę, mam zamówioną, do odebrania we wtorek. Tyyyyyyle czasu!

      Usuń
  3. A ja się jeszcze nie uczę.. kurde no! nie umiem się zmobilizowac jakoś ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to miałam, ale w pewnym momencie górę wzięły wyrzuty sumienia... :D

      Usuń
    2. hm, u mnie wyrzuty sumienia dopiero się zaczną ... :) jeszcze jakieś 3 tyg i maturka... beee

      Usuń
  4. zdasz maturę i wszystko będzie ok(; ja pamiętam, że nic się do niej nie przygotowywałam i poszło mi naprawdę dobrze... ale nie bierz ze mnie przykładu bo nie ma co liczyć na farta ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja wiem, że zdam :D. Tylko chcę to jak najlepiej zrobić, ambicja mi trochę dokucza ^^.

      Usuń

SPAM nie jest mile widziany.

Dziękuję za każdy sensowny komentarz.